czwartek, 23 września 2010

Święta, święta i po wernisażu


Czas pędzi bezczelnie do przodu. Lato się skończyło, zatem przyszła pora na kolejną wystawę w Muzeodajni. Tym razem opowieść snuje się wokół Wadowa jak dym z jesiennego ogniska. Trochę feministycznie, bo Wadów to domena kobiet o silnych charakterach, więc kobiety stanowią tu spory procent opowieści (nie wiem, czy przypadkiem nie udało mi się zastosować modnych ostatnio parytetów...). Warto przybyć na wystawę w ciągu najbliższego miesiąca, bo część co wrażliwszych eksponatów będzie musiała wrócić do właścicieli nieco wcześniej. A jeśli ktoś się za bardzo zmęczy, to zawsze może odpocząć w cieniu czerwonych klonów palmowych, porastających ostatnio wnętrze Muzeodajni :)

Więcej szczegółów można znaleźć tutaj. Zapraszam!


Na takim wernisażu łatwo zostać paparazzim chowającym się za drzewem ;)
(fot. Paweł J.)

Otwarcie odbyło się w klonowej alei prowadzącej do wadowskiego dworu
(fot. Paweł J.)

A to właśnie ten eksponat, dla którego trzeba się pośpieszyć
ze zwiedzaniem wystawy (mam na myśli to w gablotce)
(fot. Paweł J.)

Były też jeszcze bardziej przyjemne momenty wernisażu... (fot. Paweł J.)

Na koniec uczestnicy zostali porwani na miejsce akcji i na własne oczy
mogli zobaczyć, jak Kraków dba o swoje zabytki. Na pierwszym planie piękna Ula
(fot. Marta Ś.)

4 komentarze:

  1. Bardzo dziękuję za zaproszenie. Na otwarcie się niestety nie załapałem, ale kto wie - może znajdę jakiś dzień w najbliższym miesiącu, żeby się wybrać. Tylko czy tym rozkosznym czerwonym trunkiem wciąż jeszcze będą częstować? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Będą, będą, choć pewnie w innym lokalu :) Ale masz to jak w banku :) Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Misiu oto kolejny plus Twojego wernisażu - odkryłam Muzeodajnie! I ponownie posyłam gradobicie uznania !!!:))) Zachwyca mnie Twój sposób pisania: ciepły, klarowny, ironiczny i inteligentny!!:)) Szacun ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Maja, dziękuję! Ależ mi słodko :)))

    OdpowiedzUsuń