Wokół tej tendencji w polskim muzealnictwie trwają już burzliwe dyskusje, z których pewnie kiedyś coś wyniknie. Dla mnie jednak ważniejszą zmianą w świadomości muzealników jest uznanie faktu, że tak jak kiedyś nieodłączną częścią muzeum były filcowe kapcie, tak obecnie bez strony internetowej muzeum nie istnieje. I bez profilu na fejzbuku. A nawet bez regularnie prowadzonego bloga. Cóż, przyszło nowe i nie ma się co obrażać, tylko siadać do klawiatury i trzaskać kolejne wpisy.
I wbrew pozorom, to przeniesienie części życia muzealnego do sieci nie powoduje odpływu zwiedzających z realnych obiektów, lecz wywołuje skutek wręcz odwrotny. Dlatego zajrzyjcie, proszę, na nową stronę MHK, na nasze profile fejzbukowe, a zwłaszcza na wspólnymi siłami prowadzonego, oficjalnego bloga muzealnego, o którym obiecałam wam donieść. A potem koniecznie odwiedźcie nas w realu! :)
* Artefakt, kontekst, narracja, interpretacja – to obecnie ulubione słówka polskich muzealników, zaraz obok sponsoringu, autsorsingu i funduszy norweskich ;)