czwartek, 9 grudnia 2010

Contemplata aliis tradere...


Dominikańskie zawołanie z powyższego tytułu (przekazywać innym to, co odkryliśmy dzięki kontemplacji) ma swoje rozszerzenie: wszędzie, wszystkim i na wszystkie sposoby. A ponieważ społeczeństwo w dużej mierze przeniosło się do internetu, skoro fejzbuk jest jednym z największych państw świata pod względem ludności, to głoszenie też trzeba przystosować do istniejących warunków. Dlatego nasi bracia kaznodzieje rzucili się w głębiny Sieci i zamiast głosić rekolekcje w kościele, wrzucają rekolekcje w wirtualność. I choć w powyższym zdaniu czai się wyrzut (bo jednak nie całe życie toczy się wirtualnie i bywają jeszcze ludzie, którzy nawet komputera nie mają, o internecie nie wspomnę...), to jednak warto takie rekolekcje sobie zafundować. Korzyści z tego wszelakie: nie trzeba wychodzić z domu w paskudną pogodę, nie trzeba mieszkać w strefie bezpośrednich wpływów dominikańskich, można się włączyć w dowolnej porze dnia lub nocy, wielokrotnie wracać do usłyszanych treści, a wszystko to zabiera dziennie jakieś dwie minuty. I do tego podane ludzkim językiem, bez „umiłowanych w Chrystusie sióstr i braci” oraz „drogich słuchaczy Słowa Bożego”. Krótko, jasno i na temat. I choć akurat tego brata wolę czytać niż słuchać, to i tak serdecznie polecam, bo mądrze gada! :) Przestrzegam tylko przed czytaniem komentarzy poniżej nagrania, bo włącza się w człowieku odruch fizjologiczny...

A jeśli ktoś nie ma w sobie na tyle heroizmu, żeby zrywać się przed świtem i gnać na Roraty, to na odpowiedniej stronie znajdzie nagrania pod wiele mówiącym tytułem: Roraty dla tych, co zaspali. Wprawdzie to tylko kazania, ale zawsze coś ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz