czwartek, 15 lipca 2010

Twórczość w upale


Aura taka bardziej hiszpańska. Na chodniku przed Muzeodajnią dzielni bomberos uruchomili przenośną fontannę, którą niewdzięczni (i nieliczni) przechodnie ze wzgardą obchodzą szerokim łukiem. Aż się chce wyjść z biura i pojechać pod Grunwald...

A tymczasem ochłodzić mnie muszą wichry historii lokalnej, przelatującej ponad nowohucką ziemią. Wichry, które chłodzić musiały również rozgrzaną atmosferę dziejową. Bo czegóż tu nie ma? I rozgrzane piece wypalające garnki w jednym z największych podkrakowskich warsztatów rzemieślniczych na początku naszej ery. I potężny konflikt między cynicznym biskupem a wybuchowym, piętnastowiecznym antyklerykałem, domagającym się komunii sub utraque specie z przyczyn politycznych. Zamieszkiwali tu reformatorzy krakowskiego nauczania medycyny, którzy na włodarzach grodu Kraka wymogli między innymi zakaz wyrzucania z miasta panien z dziećmi, a także pewna bardzo odważna panna (tym razem bez dziecka), która za włączenie się w działalność patriotyczną polskich bohaterów została przez dobrotliwego Franza Josepha zesłana do twierdzy, z której żywa już nie wyszła. A o mały włos dziś przyjeżdżałyby tutaj wycieczki oglądać jedną z rezydencji Prezydenta II RP, gdyby po tragicznej śmierci Narutowicza głosy wyborcze rozłożyły się inaczej... Tak właśnie wielowątkowy jest Wadów.

Wszystko to teraz skrupulatnie spisuję, żeby Państwu zaprezentować już we wrześniu, na kolejnej wystawie o zapomnianych zakątkach Nowej Huty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz