wtorek, 11 sierpnia 2009

Pourlopowo


Zaniedbywałam Państwa ostatnio, za co uprzejmie przepraszam. Postaram się powrócić do pewnej systematyczności, choć z obietnicami to różnie bywa. Mogę się tylko usprawiedliwić urlopowym pobytem na Wyspach, a dokładniej w mekce wszystkich muzealników, czyli w Londynie.

Taką ucztę dla duszy (i ciała) muzealnika czasem warto sobie zrobić, żeby nie wpaść w samozachwyt (o ile to komuś grozi). Do takiego poziomu wystawienniczego to i za dwa pokolenia trudno nam będzie dojść. Ale wiadomo - poziom wystawy bardzo często jest wprost proporcjonalny do poziomu budżetu. I tam to widać jak na dłoni. Za to finansów nie szuka się w kieszeni zwiedzających (a przynajmniej nie bezpośrednio), gdyż wszystkie te cuda są dostępne całkowicie darmowo. No cóż, wystarczy tylko pojechać... :)


Poszwędać się po historycznych miejscach


Zjeść fisch&chips , popijając angielską herbatą, na kamienistej plaży w Brighton


A na koniec posiedzieć sobie z Paddingtonem na stacji - czy to nie piękne?


4 komentarze:

  1. Będą, będą, jak tylko znajdę chwilę na wrzucenie ich w przestrzeń i dodanie komentarzy z diariusza :)
    A jak Sandomierz? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pasujecie nawet do siebie z tym mishkiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ano taką jakąś bliskość dało się odczuć :D A historia miśka w sam raz na bajkę, nie chcesz może? Tylko że ją już chyba jakiś profesjonalista napisał...

    OdpowiedzUsuń