poniedziałek, 18 stycznia 2010
Błoto...
Pewien dominikanin powiedział kiedyś wiekopomne słowa: „Chrześcijaństwo to wspaniała sprawa, gdyby tylko nie ci cholerni bliźni...” Cóż, trudno nie zgodzić się z tą nieco przewrotną myślą, zwłaszcza dzisiaj. Od rana czytam maile pełne wzajemnych pretensji, pisane przez ludzi, których połączyło wspólne, szlachetne hobby... Początkowo merytoryczna dyskusja przerodziła się w spektakl zapasów w błocie. A wszystko przez zasadę: „moje jest najmojsze!”
Dodatkowo z Michaelburga dobiegają do Muzeodajni bardzo podobne fluidy, podbite jeszcze sprawami przełożeństwa i finansów. Kolejne pacynki błota...
Podobno trzeba się zdystansować. Podobno nie wolno dać się wciągnąć w konflikty, odwrócić się plecami i nakryć szklanym kloszem. Pewnie tak. Tylko przy okazji trzeba wytłuc lustra, żeby nie patrzyć sobie w oczy...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To mi przypomina mój ukochany cytat z Gałczyńskiego: "Literatura byłaby całkiem niezłym zajęciem, gdyby nie to pisanie". Zawsze jak coś piszę, uderza mnie prawdziwość tych słów ;)
OdpowiedzUsuń:) Ładne :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z parteru dla trzeciego piętra!
Trzecie piętro dziękuje i też pozdrawia :)
OdpowiedzUsuńHm... ale co ci lustra winne i czemu nie chcesz patrzeć w swoje oczy?
OdpowiedzUsuńŻeby diabła nie zobaczyć? :D
OdpowiedzUsuńw michaelburgu lawina błota, juz nie pacynki..pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCóż, chyba nadeszła pora na spotkanie, nieprawdaż? Odezwę się jakoś...
OdpowiedzUsuń