Na fali ostatnich postów Szymona zwanego Wiercipiętą oraz przeżyć towarzyszących minionej właśnie słonecznej „nocy” Cracovia Sacra, postanowiłam zainteresować Państwa miejscem wewnątrz krużganków czyli tak zwanym wirydarzem.
Odblask Raju wylewający się z wirydarza na krużganki
(klasztor Franciszkanów w Krakowie)
(klasztor Franciszkanów w Krakowie)
Zgodnie z definicją architektoniczną, jest to wewnętrzny ogród klasztorny, otoczony krużgankami, na którego środku najczęściej znajduje się źródło, studnia lub fontanna. To miejsce ciszy, która ma sprzyjać kontemplacji i całkiem prozaicznemu odpoczynkowi od zgiełku. Zakonnikom ma sprzyjać, bo jest to jednak miejsce wewnętrzne klasztoru. Tyle teoria, a jak jest w praktyce?
Maleńki wirydarz pustelni Santa Cova na Montserrat niedaleko Barcelony.
Oaza ciszy otoczona krużgankami ze studnią pośrodku.
Oaza ciszy otoczona krużgankami ze studnią pośrodku.
W krajach o klimacie przyjaznym człowiekowi krużganki niemal całkowicie otwierały się na wirydarz, tworząc arkadową galerię obiegającą ogród, w której można się było schronić przed nadmiernym słońcem lub z rzadka padającym deszczem. Spacerując po krużgankach można było w każdej chwili wejść do raju, jakim jawił się zielony wirydarz ze „źródłem wody żywej wytryskującym w jego wnętrzu”. Przeniesienie tej zasady w naszą strefę klimatyczną okazało się jednak pomysłem chybionym...
Krużganki katedry w Kamieniu Pomorskim - polskie lato AD 2007
Dlatego też przy naszych klasztorach najczęściej spotkać można krużganki odgrodzone od wirydarza wysokimi, przeszklonymi oknami, z witrażami lub bez, ale przeważnie nieprzejrzystymi szybkami. Tym sposobem wirydarz stał się miejscem najbardziej wewnętrznym (nie licząc cel zakonnych), w którym zakonnicy w ciszy mogli oddawać się kontemplacji. I tak zostało do dziś, co jest o tyle istotne, że krużganki coraz bardziej zamieniają się po prostu w ciągi komunikacyjne, dostępne już nie tylko zakonnikom, ale i świeckim. A w klasztorze takie claustrum jest przecież koniecznością.
Wirydarz klasztoru Franciszkanów w Krakowie podczas nocy Cracovia Sacra :)
Jak działa takie miejsce ciszy można się było przekonać w ostatnich dniach w Krakowie, podczas tak zwanej „nocy kościołów” (jednej z 5 nocy krakowskich), która jest o tyle specyficzna, że odbywa się główne w dzień, a nawet w dwa dni. Zachęcająco otwarte drzwi, prowadzące z franciszkańskich krużganków na zalany słońcem wirydarz, wciągnęły nas w tę przestrzeń jakby z innego świata. Owszem, słychać tu było toczącą się w kościele liturgię, ale dźwięki przefiltrowane przez grube mury dochodziły przytłumione, zaś dźwięków miasta w ogóle nie było słychać, choć tuż obok klasztoru biegną tory tramwajowe.
Św. Franciszek ze zwierzątkami
Natomiast pośrodku zadbanego ogrodu funkcję fontanny, czy też w tym przypadku bardziej źródła życia zakonnego, pełniła postać świętego Franciszka, radośnie śpiewającego swoją Pieśń słoneczną wraz z ptaszkami i marcowym zającem. Tym razem żadnego z zakonników nie spotkaliśmy, widocznie szukali ciszy gdzie indziej, ale na pewno jest to jedno z ulubionych miejsc w klasztorze. Cóż, jak się ma taki ogród, to łatwo zachorować na klaustrofilię :)
Zaglądnijcie zatem, jeśli tylko macie okazję do któregoś z rajskich orgodów na ziemi. Warto czasem poczuć przedsmak Raju...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz