wtorek, 1 maja 2012

Wspomnienia na upał


Za oknem pełnia lata, stąd pewnie naszły mnie wspomnienia ubiegłorocznej wyprawy węgiersko-wiedeńskiej. Aż trudno uwierzyć, ale za chwilę minie rok od naszej peregrynacji szlakiem winno-termalnym, a tutaj w Muzeodajni, w gabinecie podróżniczo-ikonograficznym ciągle brak ilustrowanego pamiętnika z podróży. Śpieszę zatem nadrobić to zaniedbanie, zwłaszcza że majówka dopiero co się zaczęła, więc jest jeszcze czas na podjęcie szybkiej i słusznej decyzji o wyjeździe w krainę winem i wodą termalną płynącą. Tak właściwie, to jest to tuż za miedzą, jeśli patrzyć z perspektywy Polski południowo-wschodniej, a zatem nie trzeba wielkich przygotowań i wielogodzinnej jazdy.


Już sam wypad do stolicy Węgier może sprawić wiele przyjemności amatorom włóczenia się po malowniczych zaułkach wielkiego miasta. Ale poza samym Budapesztem  jest co najmniej kilka wartych odwiedzenia zakątków, bardziej sielskich-anielskich. Pół godziny jazdy na północ od stolicy leży urocze Szentendre, nieco dalej na wschód znajdzie się kilka godnych polecenia destynacji: Debreczyn, Eger i przede wszystkim Tokaj. A jeśli zachód jest Wam bliższy, to zarówno wybrzeże madziarskiego morza sprzyja wytchnieniu od upałów, jak i krótki wypad do malowniczego Sopron może wprawić człowieka w dobry nastrój. A z Sopron bardzo łatwo przemieścić się nad piękny, modry, wiedeński Dunaj.

To tylko kilka sugestii co do miejsc wartych zobaczenia. Jest tych miejsc na pewno o wiele więcej, ale za wymienione mogę ręczyć, bo smakowałam je z rozkoszą. Dlatego kierunek węgierski polecam wszystkim gorąco, wiedeński nieco chłodniej :)