czwartek, 31 grudnia 2009

Tajemnice mistrzów


Londyńska National Gallery prezentuje właśnie wystawę poświęconą siedemnastowiecznej hiszpańskiej sztuce sakralnej, charakteryzującej się olbrzymim realizmem przedstawień. Wśród prac takich mistrzów, jak Diego Velázquez czy Francisco de Zurbarán, znalazły się też słynne hiszpańskie malowane rzeźby. Odziani w złotogłów święci, wodzący za człowiekiem błyszczącymi oczyma, sprawiają niesamowite wrażenie życia zamkniętego w drewnie. Jeśli nawet nie wybieracie się do Londynu, to na zamku w Pieskowej Skale można się spotkać z takim właśnie św. Dominikiem. Gorąco polecam, nie tylko dlatego, że to akurat Dominik :)

Ale londyńscy muzealnicy nie poprzestali jedynie na pokazaniu „efektu końcowego”. Zachciało im się wydrzeć dawno zmarłym mistrzom tajemnicę ożywiania drewna. Na wystawie towarzyszącej odsłonili techniki, sposoby i sztuczki, jakimi posługiwali się rzeźbiarze, aby uzyskać efekt przyprawiający o drżenie niepokorne serca (wszak to czasy wojującej kontrreformacji). A jednym z elementów wystawy jest poniższy filmik, może nieco długi, ale wart obejrzenia. A nuż zapragniecie sami zrobić taką rzeźbę do domowego ołtarzyka? ;)



sobota, 26 grudnia 2009

piątek, 18 grudnia 2009

Micrologus w Krakowie


Nie wiem, co takiego jest w muzyce dawnej, że tak ciągnie za duszę. Kiedy raz zasmakujesz w dźwiękach dawnych instrumentów, pieczołowicie rekonstruowanych przez znawców i miłośników w jednej osobie, to już zawsze będziesz odczuwać tę przyjemną tęsknotę za brzmieniem lutni, violi czy harfy i czystym, ale jakby pokrytym patyną śpiewem ludzi kochających to, co stworzyli muzycy przed wiekami... Przynajmniej ja tak mam.

Dlatego bilety na wczorajszy koncert Ensemble Micrologus, włoskiego zespołu muzyki dawnej, zamawiałyśmy z Aśką już od dwóch miesięcy. Ostatecznie udało nam się to zrobić trzy tygodnie temu :) Micrologus to zespół, który wciągnął mnie w świat pięknego brzmienia przez transmisję radiową ich występu na festiwalu w Jarosławiu w 2002 r. Wykonywali wtedy pieśni pielgrzymów do katalońskiego sanktuarium Montserrat. Teraz po raz pierwszy mogłam ich usłyszeć i zobaczyć na żywo. W krakowskiej filharmonii smakowaliśmy wczoraj włoskie trecento, czyli XIV-wieczne ballady, madrygały i muzkę taneczną, zatytułowane Venite Amanti a la lizadra festa. Pięknie zagrane, choć nie perfekcyjnie, bo ten rodzaj muzyki ma taki chropawy charakter. Widać było, że to wspólne granie sprawia im przyjemność, pomimo zrozumiałego zmęczenia (koncert trwał bez przerwy półtorej godziny), więc publiczność nie chciała zespołu wypuścić ze sceny. Niestety, wszystko, co dobre, szybko się kończy...

A ja, choć przez parę lat poznałam wiele zespołów wykonujących muzykę dawną, to jednak do tych Włochów wracam jak do swojego prywatnego źródła.



Jeden z utworów, wykonywanych wczorajszego wieczoru, tutaj jednak w innym miejscu, czasie i składzie :)

czwartek, 17 grudnia 2009

Zagrożone biblioteki


Dziś dotarł do mnie list z wydawnictwa Runa, stworzony przez pisarza Tomasza Piątka, w odpowiedzi na pomysły ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego dotyczące m.in. publicznych bibliotek w małych miejscowościach. Pozwalam sobie zamieścić ten list w całości, bo nie ma czasu do stracenia.

Panie Premierze,

My niżej podpisani - pisarze, tłumacze, redaktorzy, wydawcy, bibliotekarze i czytelnicy - protestujemy przeciwko planowanym zmianom w prawie pozwalającym na likwidację bibliotek w małych miejscowościach. Pan Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdan Zdrojewski twierdzi, że chodzi tu o łączenie niedochodowych bibliotek z innymi niedochodowymi instytucjami kulturalnymi, co ma obniżyć koszty ich utrzymywania. Kryterium dochodowości placówki kulturalnej, jaką jest biblioteka, użyte przez ministra kultury zdumiewa i wysoce niepokoi. Podzielamy obawy polskich bibliotekarzy, którzy słusznie widzą w tym zamysł likwidacji bibliotek.

Znamy dobrze polską rzeczywistość. Jeździmy po polskiej prowincji, do małych miejscowości i jeszcze istniejących małych bibliotek, jedynych w promieniu wielu kilometrów ośrodków kultury. Polski pisarz często nie ma innego sposobu dotarcia do czytelników. Zważywszy na niski poziom oferty kulturalnej mediów, w tym mediów publicznych, dla czytelników to jedyny żywy kontakt z autorami.To małe biblioteki są oazami, w których przetrwała sztuka czytania i sztuka rozmowy o książce. Biblioteki nie są - wbrew mniemaniu polskiej klasy politycznej - reliktem odchodzącego świata, o czym świadczy ich rola w Europie Zachodniej, gdzie liczba wypożyczeń z roku na rok rośnie.

Publicznie anonsowany przez ministra Zdrojewskiego zamiar przetworzenia bibliotek w „centra innowacyjności i kreatywności” okazuje się politycznym pustosłowiem. W roku 2009 w ramach programu mecenatu kulturalnego państwo przeznaczyło na biblioteki 2 miliony złotych. Czystą fikcją staje się program Biblioteka+, który do tej pory nie ma ani budżetu, ani harmonogramu wprowadzania w życie.Ten sam minister ogranicza wydatki na finansowanie bibliotek z budżetu ministerstwa w 2010 roku z założonych 40 milionów złotych do 10 milionów.

Panie Premierze, dwadzieścia lat temu byliśmy dwa razy biedniejsi, a stać nas było na biblioteki. Przez te dwadzieścia lat kraj bogacił się o kilka procent PKB rocznie.Teraz przy postępującym spadku czytelnictwa i groźbie funkcjonalnego analfabetyzmu okazuje się, że Polski nie stać ani na program walki z tymi zjawiskami, ani na utrzymanie bibliotek. Przez dwadzieścia lat wyeliminowaliśmy z programów szkolnych edukację kulturalną, zamykaliśmy czytelnie publiczne i nie uzupełnialiśmy dostatecznie zbiorów bibliotek. Polski nie stać na pełnienie roli niewyedukowanego pariasa Europy, Polaków na bycie narodem barbarzyńców. Wzywamy Pana, Panie Premierze, do działań, które zaświadczą, że podziela Pan nasze zdanie. Wzywamy do poszanowania Konstytucji RP, gwarantującej obywatelom dostęp do kultury.

Sami nie będziemy stać bezczynnie. Powołujemy Obywatelskie Forum Dostępu do Książki - forum dla wszystkich, którzy chcą uczestniczyć w walce ze spadkiem czytelnictwa, w pracach nad uzdrowieniem rynku książki i odrodzeniem bibliotek w Polsce. Do udziału w tym przedsięwzięciu zapraszamy wszystkich ludzi książki i czytelników.

Jeśli ktoś chciałby podpisać się pod tym listem, niech pisze do autora: kontakt (at) tomaszpiatek.pl lub step-1 (at) o2.pl


środa, 16 grudnia 2009

Potrzeba matką wynalazków


Zbliżają się Święta i Nowy Rok, a zatem czas wzmożonej działalności imprezowej w firmach, zakładach pracy, urzędach i tym podobnych przybytkach tajemniczej działalności ludzkiej. Takie, często obowiązkowe, spotkania w polskich firmach wciąż najczęściej zwane są opłatkowymi, ewentualnie świątecznymi, choć opłatków na nich raczej nie znajdziemy (doświadczenie osobiste dnia wczorajszego). Znajdziemy za to niezłą wyżerkę na koszt pracodawcy (ewentualnie składkową) oraz coraz częściej lampkę wina lub szampana. A wszystko to w zachodnim stylu standing party, gdzie stoły występują raczej symbolicznie. Co zatem zrobić z kłopotliwym ograniczeniem istoty dwuręcznej, utrudniającym spokojne delektowanie się jedzeniem i piciem? Problem rozwiązano niezwykle twórczo. Nie wiem czy wynalazek opatentowano, ale warto go zastosować w najbliższych dniach. Smacznego! :)


czwartek, 10 grudnia 2009

BiblioNETkołaj


Grudzień, czas niespodziewanych (i spodziewanych też) prezentów. I ja byłam grzeczną dziewczynką, bo pomimo grypy przybył do mnie Mikołaj. A dokładnie BiblioNETkołaj, przynosząc ze sobą biografię Jane Austen (okładka w załączeniu). To bardzo przyjemne uczucie, kiedy ze skrzynki pocztowej wyciągasz przyjemnie grubą paczuszkę :)

A teraz o samym pomyśle BiblioNETkołajów. Na tym portalu, na którym ludzkość chwali się, jakie książki czyta albo szuka czy daną książkę przeczytać warto, od kilku lat w okolicy wspomnienia Świętego z Miry organizowana jest świetnie pomyślana akcja. Masz w domu książki, które niekoniecznie muszą Ci zapychać biblioteczkę? Sprawdź, kto z użytkowników BiblioNETki ma tę książkę w schowku pod hasłem „Poszukuję”. Następnie wyduś z administracji* (za pomocą prostego maila) dane adresowe delikwenta i wyślij paczkę do spragnionego daru grzecznego chłopczyka lub dziewczynki. Proste, a ile radochy daje, zarówno adresatowi jak i nadawcy :) Ostatecznie, nawet jeśli nie zależy Ci na sprawianiu innym radości, zrobisz sobie miejsce na półce na nowe prezenty, bez wyrzutów sumienia, że oddajesz książkę na makulaturę...

Akcja ciągle trwa. Ty też możesz zostać Świętym Mikołajem!**

* Dla zaniepokojonych, że następuje tu jakieś naruszenie tajności danych osobowych: spojrzyjcie w wyjaśniający komentarz poniżej i spokojnie dalej mikołajcie :)

** Gwiazdorem, Dziadkiem Mrozem, Gwiazdką, Aniołkiem, Dzieciątkiem i czym tam jeszcze chcesz, biorąc pod uwagę uwarunkowania geograficzne...

niedziela, 6 grudnia 2009

Grypa


No i proszę, człowiek się stara być indywidualistą, a tu mu wredny, półżywy wirus plany krzyżuje. Znalazłam się ostatnio w wielotysięcznym tłumie zagrypionych, co źle wpłynęło na poziom przyjaznych uczuć do świata i bliźnich... Zdecydowanie nie polecam. Grypy, bliźnich niekoniecznie ;)

Moja rada na dziś: trzymajcie się zdrowo!

wtorek, 1 grudnia 2009

Krok po kroku, krok po kroczku...


... najpiękniejsze w całym roczku, idą święta. A do Nowej Huty już doszły! W Alei Róż, w miejscu Lenina stanęła wielka choinka, a wokół niej pojawiły się dziś kolorowe cudeńka, pełne wieżyczek i lepionych mniej lub bardziej nieporadnie figurek. Dziś w południe odbył się konkurs na szopkę krakowską z elementami architektury nowohuckiej. I znów Nowa Huta przoduje w Krakowie, bo na Rynku, pod Adasiem, konkurs dopiero w czwartek :)