piątek, 31 października 2008

Sztuka przychodzi do ludzi!



Od kilku dni zastanawiałam się, co też powstaje na świeżo odmalowanej ścianie sąsiedniego bloku przy ul. Marii Jaremy, największego budynku mieszkalnego na terenie Azorów (to takie sympatyczne osiedle w Krakowie, gdzie mam przyjemność zamieszkiwać :) ). I dziś przyszło olśnienie (drogą internetową, bo jakby inaczej): to powstaje wielkie dzieło Jaremianki przeniesione na "wielką płytę", czyli obraz Penetracje wykonany metodą graffiti na ścianie wieżowca. Mieszkańcy bloku mają otrzymać foldery opowiadające o patronce ich ulicy i jej sztuce wprost do skrzynek pocztowych. Piękna akcja, tym piękniejsza, że dzieje się tuż obok mojego siedliszcza :)

Muzeum Narodowe zaproponowało, żeby w taki sposób przybliżyć mieszkańcom Krakowa wybitnych artystów, którzy skromnie użyczyli swoich imion krakowskim ulicom. Jestem jak najbardziej za i już się cieszę na wielkie dzieła Weissa, które pojawią się na okolicznych blokach. Na naszym poproszę Melancholika czyli Totenmesse :)

Przemijalność w kontekście listopadowym



Kolejny miesiąc muzealnego żywota przeminął, tym razem przybyły tylko trzy dodatkowe formularze dotyczące przyszłorocznych wystaw - sukces! Dokumentacja zaczyna przypominać formularze firmy HiTech z książki Connie Willis Przewodnik stada. Tylko nam jeszcze Flip brakuje... Tfu, tfu, żeby nie powiedzieć w złą godzinę...


Lekturę ww. książki serdecznie polecam, zwłaszcza tym, którzy pracują w instytucjach naukowych bądź kulturalnych, mających do czynienia z budżetem środków publicznych lub grantami. Pouczające, choć stan irytacji osiąga się podczas lektury bardzo szybko ;) Wyższy stan irytacji wzbudzają tylko niektórzy biali bracia...

A wszystkim siostrom i braciom ewangelikom, z okazji dzisiejszego Dnia Reformacji, życzenia wszystkiego dobrego! :D

czwartek, 16 października 2008

Niezdrowa nowoczesność


Dziś dzień pamięci o wyborze Karola Wojtyły na papieża, więc najwyższy czas na muzealne pomarudzenie w tej kwestii... ;)



Jest w Wadowicach, na ul. Kościelnej 7 bardzo miłe muzeum. To dom, w którym mieszkała rodzina Wojtyłów, zanim Karol senior przeniósł się wraz z synem do Krakowa. Wnętrza oczywiście nie zachowały się w takim stanie, jak je zostawili Wojtyłowie, na potrzeby muzeum połączono kilka pomieszczeń, w których mieszczą się zebrane przez lata strzępki pamiątek: fotografie, dokumenty, stare narty, sprzęty codziennego użytku... Ale najważniejsze jest miejsce, które przyciąga tłumy zwiedzających, bo On tutaj mieszkał... Tutaj przybiegał do mamy, tutaj płakał po stracie najbliższych, tutaj uczył się od ojca prawdziwego człowieczeństwa, to miejsce żegnał pewnie z żalem, kiedy wyjeżdżał na studia. Skromny dom, nieco na uboczu, który pomimo ruchu turystycznego nadal pozostał swojski, bliski zwykłemu człowiekowi.










I to, niestety, ma się już niedługo zmienić. Jak donoszą z krakowskiej kurii biskupiej (od niedawna właściciela
budynku): "gmach ma przejść gruntowną rewitalizację, zrekonstruowana będzie fasada kamienicy z początku XX wieku, rozbudowane piwnice i poddasze, a podwórze przykryte szklanym dachem. Projekt przebudowy i nowej ekspozycji przygotował zespół Jarosława Kłaputa, znanego z opracowania m.in. koncepcji Muzeum Powstania Warszawskiego." A zatem koniec ze spokojem miejsca, gdzie "wszystko się zaczęło".











Żeby wszystko było jasne: bardzo podoba mi się taki sposób prezentowania historii, jaki przyjęto w Muzeum Powstania Warszawskiego. Pomysły zespołu pana Kłaputa (jak to można zobaczyć na
promocyjnych fotkach) też są warte zrealizowania. Tylko dlaczego akurat w tym miejscu? Dlaczego psuć miejsce, które broni się swą autentycznością? Muzeum Jana Pawła II mogłoby przecież powstać w budowanym Centrum w krakowskich Łagiewnikach, miejscu jak najbardziej związanym z jego postacią, a budowanym od podstaw, gdzie nowoczesność nie będzie razić.

Wiem, że mój głos nie ma wielkiej siły przebicia, ale moja dusza historyka i zarazem muzealnika, wyje z żalu za kolejnym miejscem, niszczonym w imię "światowych standardów"...











PS Fotki przedstawiają wnętrza unowocześnionego muzeum.

piątek, 3 października 2008

Myślodsiewnia powernisażowa



Wypoczęta już nieco uprzejmie donoszę, iż wielomiesięczne wysiłki, mające na celu stworzenie nowej wystawy, zakończyły się sukcesem. Wernisaż przebiegał w tłocznej atmosferze, pod okiem całej trójcy dyrektorskiej, a zakończył się na łuczanowickim cmentarzu, dokąd udali się najwytrwalsi uczestnicy. Może to nie brzmi zbyt optymistycznie, kiedy impreza kończy się na cmentarzu, ale w tym przypadku, proszę mi wierzyć, naprawdę warto było! :D


Tutaj widać tłumy :)


A tak zastawione były wernisażowe stoły

Dla bardziej zainteresowanych: tutaj można przeczytać więcej o samej wystawie.
Zapraszam!